Miejsca

Wiedeń – kolebka psychoanalizy

NARRENTURM

Wiedeń to nie tylko piękne pałace, ogrody i inne tego typu zabytki. To także miejsce rozwoju medycyny i praźródło psychoterapii. A co w Wiedniu robi psycholog? Tak, oczywiście, że zwiedza szpital psychiatryczny.
Narrenturm to najstarszy szpital psychiatryczny w Europie. W XVIII wieku cesarz Joseph II Habsburg wykazał się dużym współczuciem dla chorych „duchowo”, zamykanych dotychczas w podziemiach i nakazał budowę wieży dla nieszczęśników. W owym czasie wśród chorób psychicznych wymieniano melancholię, głupotę, obłęd i szaleństwo. Do tego grona często dołączali epileptycy. I tak powstała 5-piętrowa rotunda o wąskich korytarzach i jeszcze węższych oknach.

Można powiedzieć, że w przypadku tej wieży im wyżej, tym gorzej. Osadzenie na najwyższym piętrze oznaczało dożywotni pobyt bez możliwości wychodzenia. W 139 salach mieszkali chorzy, którzy dla mieszkańców Wiednia szybko stawali się mieszkańcami „wieży wariatów”. (Stygmatyzacja, odnoszę wrażenie i dziś jest nie mniejsza). Wiedeńczycy mówili o budynku „Guglhupf” co miało oznaczać babkę, z racji podobieństwa do austriackiego ciasta. Do dzisiaj o kimś szalonym mówi się, że „urwał się z drożdżówki”. Ale wracając do budowli… metody leczenia w szpitalu były nieludzkie, choć oczywiście były normą na tamte czasy i przyczyniły się do rozwoju psychiatrii (ale to wątek na oddzielny post).
Dzisiaj w wieży, która mieści się na terenie kampusu uniwersyteckiego jest Muzeum Anatomopatologiczne. 9000 makabrycznych eksponatów dodaje dreszczyku emocji, choć gęsią skórkę można już mieć na samą myśl o tym, co działo się w tym miejscu kilkaset lat temu.

BERGGASSE 19

Kamienica przy Berggasse 19 to adres, który przeszedł do historii. W latach 1981-1938 mieszkał tam i prowadził swoją praktykę lekarską Zygmunt Freud. Dziś można zwiedzać mieszkanie twórcy psychoanalizy. Ponoć otwarta jest też biblioteka (kiedy ja zwiedzałam muzeum, ta część była w remoncie). Z ponad 15 pomieszczeń, jakie liczył apartament rodziny Freud, zwiedzającym udostępnia się tylko część pomieszczeń. I są to raczej puste pomieszczenia, gdzie w gablotach umieszczono rękopisy, listy, notatki. Spodziewałam się podejrzeć więcej prywatności słynnego terapeuty. Nic z tego. Nie zobaczymy tu fotela, porcelany, kapci, ulubionej książki czy szczoteczki do zębów, ale jest za to słynna kozetka. Nie, nie można na niej usiąść 🙂

Słynna Freudowska kozetka.

Może nie ma bogactwa eksponatów, ale i to wystarczy, żeby poczuć ducha osobliwego miejsca. Chodząc po skrzypiącym parkiecie (uwielbiam stare mieszkania w kamienicy ze skrzypiącą podłogą) myślałam o tych wszystkich nieszczęśnikach, którzy szukali ulgi i pociechy w nowym „leczeniu rozmową”. A więc tutaj to wszystko się zaczęło. Ilu znamienitych gości odwiedzało to mieszkanie, przychodząc na spotkania Towarzystwa Psychoanalitycznego? W tym czasie, w tym mieszkaniu Freud przeżywał swoje dni chwały, tutaj powstały jego najważniejsze dzieła.

Plakietka gabinetów, w których przyjmował Freud.

Obok mieszkania jest też kawiarnia, która nie mogła się nazywać inaczej – Cafe Freud. Niestety nie udało mi się jej odwiedzić.

Co zawdzięczamy Freudowi?

Zygmunt Freud był wnikliwym obserwatorem klinicznym. Część jego spostrzeżeń spotkała się z uznaniem, doczekała się potwierdzeń naukowych, inne natomiast nie i są raczej zaledwie spekulacjami. Koncentrował się na tłumionych motywach problemowych zachowań. Położył nacisk na wagę dzieciństwa w kształtowaniu się osobowości i zapoczątkował leczenie rozmową. Jego argumenty dotyczące mechanizmów obronnych, wewnętrznych konfliktów i lęków były w tamtych czasach bardzo przekonywujące. Niestety upłynęły dziesiątki lat, zanim psychoanalitycy spróbowali empirycznie zweryfikować, czy stosowane przez nich metody są faktycznie skuteczne.

Wiele szczegółów argumentów Freuda zostało odrzuconych lub było coraz częściej ignorowanych przez psychologię. Jego teorię można było zastosować wobec każdego, ale brakowało jej precyzji i nie dostarczała dowodów na proces leczenia. Freud jako podstawową metodę terapii zalecał głębokie badanie uczuć i myśli, by odkryć ukryte motywy i pragnienia. Tymczasem nie istnieją dowody naukowe, które z precyzją i w dużym zakresie potwierdziłyby to jako proces zmiany. Trzeba jednak przyznać, że niektóre z jego poglądów zostały dobrze udowodnione dzięki pracom innych badaczy. Takim jest obszar mechanizmów obronnych – odrzucamy te fakty dotyczące nas samych, do których przyznanie się wywołuje zbyt wielki ból.

W czasach terapii opartych na dowodach naukowych pojawiły się nowe wersje tradycji psychoanalitycznej, stało się to jednak dopiero po odrzuceniu fantastycznych spekulacji. Powstała teoria psychoterapii psychodynamicznej, współcześnie najbardziej z pośród innych nurtów wyłaniającej się z psychoanalizy. Nie jestem miłośniczką tego nurtu, ani samego Freuda, ale doceniam, że to od niego w psychoterapii wszystko się zaczęło. Klasykę trzeba znać, więc „Wstęp do psychoanalizy”, najsłynniejsze dzieło Freuda, mam na półce i nawet je czytałam.

Najsłynniejsze dzieło Freuda i notesik z muzealnego sklepiku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *