Życie

Mój rok pandemii – zmiany i zyski

Minął rok pandemii. Rok zmian, na które nie mieliśmy gotowości, ani ochoty. Takie zmiany wymuszają na nas dostosowanie się lub znalezienie swojej drogi w nowych warunkach tak, by nadal było zgodnie z naszymi wartościami. To trudne zadanie. Musimy opłakać to, co straciliśmy, pochylić się nad tym, by móc iść dalej. Każda strata wymaga żałoby, a ta jest procesem, wymaga czasu i przeżycia trudnych emocji. O tym, co w życiu tracimy (niezależnie od pandemii) możemy poczytać w książce, o której pisałam tutaj.

A czy potrafimy spojrzeć na ten czas, jak na czas, w którym także coś zyskaliśmy?

Dobry rok?

Podobno w wypowiedziach używamy nie więcej niż kilkanaście tysięcy słów, stosujemy te same zwroty, słowa, zdania. Do pracy jeździmy najczęściej tą samą drogą. Wracamy też. Używamy sprawdzonych przypraw, podobają nam się piosenki, które dobrze znamy, spotykamy tych samych ludzi w tych samych miejscach. Wiele osób na wakacje jeździ w stare, dobrze znane rejony. Nie ma w tym nic złego. Hm… lub jest, kiedy absolutnie nie doświadczamy nowych bodźców. Ja też lubię wracać tam, gdzie byłam i poddaje się heurystykom. Ale nie o tym chciałam.

Rok pandemii rokiem zmian

Uważam, że 2020 rok był dla wielu osób rozwojowy, choć nie myślimy o nim w ten sposób. Dla mnie był. Sytuacja wymusiła, byśmy robili inaczej, niż dotychczas.

Musieliśmy znaleźć sposób na pracę w domu, znaleźć w nim przestrzeń i kąt do pracy, nauczyć się obsługiwać różne programy i aplikacje.
Chodziliśmy na spacery w inne miejsca, kiedy te najbardziej oczywiste były zamknięte, zakazane lub oblegane.
Szukaliśmy innych form spędzania czasu wolnego, kiedy te dobrze znane i sprawdzone były niedostępne (spotkanie z koleżanką w kawiarni, kino, wycieczka).
Szukaliśmy innej aktywności fizycznej, gdy nasz ulubiony basen lub fitness klub został zamknięty. (Kto zaczął biegać w tym roku?)
Zaczęliśmy piec chleby, gotować i eksperymentować w kuchni, kiedy nasze ulubione restauracje i sklepy nie były dostępne.

To naturalne, że pojawia się opór i sprzeciw, gdy nie możemy robić tego, co lubimy. Tęsknimy za tym, co znane. Ale okoliczności się zmieniły, czas się zmienił, my się zmieniliśmy. Jestem ciekawa czy wyjście do kawiarni będzie cieszyć bardziej, mniej czy tak samo? Dla niektórych rok pandemii wymusił wprowadzenie zmian lub przyspieszył ten proces. Czekaliśmy na dobry moment, na zryw odwagi, a tu trach i… zmiana nas zastała. Oczywiście, że wolimy mieć poczucie kontroli i panowania nad wdrażaną zmianą, ale nowe działania w życiu zawodowym lub rodzinnym wprowadziły skutki bardziej wymierne niż wielomiesięczne lub kilkuletnie snucie planów o zmianie.

To, co nowe

Musiałam nauczyć się kilku nowych rzeczy, a to znaczy, że się rozwijam. Dla mnie to plus minionego roku.

Musiałam nauczyć się prowadzić spotkania online, ustalić grafik i czas na pracę w domu. Choć oczywiście nic nie zastąpi kontaktu z drugim człowiekiem, cieszę się, że mamy te możliwość, by nie przerywać terapii, tylko pozostać w kontakcie online.

Zaprzyjaźniłam się z różnymi aplikacjami. Na jednej platformie uczę się, studiuję, na innej prowadzę grupę wsparcia dla kobiet, na jeszcze innej sesje indywidualne.

Rozpoczęłam specjalizacyjne studia dla psychologów – psychotraumatologię. Uczę się zdalnie i naprawdę widzę dużo plusów tej formy edukacji. Wielu mądrych ludzi zaczęło w tym roku prowadzić webinary, wykłady, szkolenia i mogłam skorzystać z ich wiedzy. Bardzo to cenię. Przypomniałam sobie, jak bardzo lubię studiować.

Rok pandemii to dla mnie także czas kontaktowania się z moimi Klientami słowem pisanym. Od dawna pisałam teksty do szuflady lub czasami dla różnych portali. Ten czas przypomniał mi, jak lubię pisać i że ta czynność pozwoliła mi przetrwać trudności. Zaowocowała powstaniem tego bloga i rozwojem w mediach społecznościowych. Zapraszam na mój Facebook’owy profil.

Zobaczyłam piękne rejony Polski, które zawsze chciałam zobaczyć, a których pewnie nie zobaczyłabym w rym roku, gdyby plany urlopowe nie zmieniły się przez pandemię.

Obejrzałam dwa historyczne lub z historią w tle seriale (tak, widzę plusy oglądania seriali), które przypomniały mi, że lubię historię.

Obejrzałam sztuki teatralne online, które trudno byłoby obejrzeć na żywo (wszystkie z teatrów innych miast).

Uczę się okazywać zainteresowanie, sympatię, pamięć inaczej niż poprzez spotkanie. Cenię też wszystkie drobne gesty pamięci i zainteresowania.

Mogę buntować się, że tego nie chce. Mogę też energię przekierować na to, jak mogę z tego, co jest korzystać i zrobić coś dobrego.

Zmiana jest rozwojowa, co nie znaczy, że łatwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *