Trauma dziedziczona – to nie zaczęło się ode mnie
1 sierpnia o godzinie „W” w Warszawie i wielu innych polskich miastach zawyją syreny. Zatrzymamy się, aby chwilą ciszy uczcić pamięć o Powstańcach. Oficjele złożą kwiaty na pomnikach, w telewizji pewnie puszczą filmy o Powstaniu Warszawskim. To ważne, by pamiętać i tę pamięć pielęgnować. Nurtuje mnie jednak pytanie czy robimy wystarczająco dużo, by kolejnym pokoleniom pomóc uporać się z traumą wojenną? Spytasz – kolejnym pokoleniom? Po co? Przecież to nie oni przeżyli wojnę, obóz, getto czy powstanie. Tak, pokolenie naszych rodziców i nasze w dalszym ciągu może odczuwać skutki wojny, która skończyła się 76 lat temu.
Trauma dziedziczona
Nie lubię tego elementu rozwoju psychologii jako nauki, ale również w przypadku dziedziczenia traumy, potwierdzono hipotezę dziedziczenia w czasie badań z wykorzystaniem zwierząt. W jednym z takich badań, przed zapłodnieniem samic myszy spowodowano negatywne kojarzenie bodźca neutralnego – w tym wypadku zapachu kwiatu wiśni. Myszy kojarzyły ten zapach z bólem. Myszy potem zapłodniono i zbadano kolejne pokolenie. Co się okazało? Kolejne pokolenia myszy reagowały lękiem na zapach kwiatu wiśni tak samo, jak ich matki, chociaż nigdy nie miały negatywnych doświadczeń z nim związanych. W korach mózgowych następnych pokoleń zwierząt zaszły również zmiany anatomiczne w postaci zwiększonej liczby receptorów reagujących na ten zapach. Ten eksperyment dowodzi, że niektóre doświadczenia i lęki mogą być dziedziczone. Ponadto, przeżycia rodziców i dziadków zmieniają anatomię i funkcje układu nerwowego w następnych pokoleniach.
W innych badaniach eksperymentalnych poddawano stresowi samce myszy, które stały się niespokojne, lękliwe i bezradne. Okazało się, że tak samo zachowywały się dwa kolejne pokolenia ich potomków, mimo że dorastały w normalnych warunkach, już bez stresu. Dzięki nowoczesnemu neuroobrazowaniu mózgu i badaniom epigenetycznym u ludzi, nie tylko u zwierząt, możemy wnioskować, że traumę dziedziczymy zarówno w linii męskiej (po ojcu), jak i żeńskiej (po matce).

Do gabinetów psychologów czy psychiatrów trafiają ludzie, którzy nie rozumieją co się z nimi dzieje. Nie potrafią wyjaśnić skąd u nich nadmierny lęk o życie dziecka lub strach przed głodem. Przecież dzisiaj niczego im nie brakuje. Niestety po przodkach dziedziczymy nie tylko kolor oczu czy kręcone włosy. Mogliśmy także odziedziczyć zmiany w ekspresji genów, które odpowiadają za awersję do pewnych potraw, zapachów, nieuświadomione lęki, różnorakie fobie, depresję, zespół stresu pourazowego, agresję itd. Cierpiący rodzice uwrażliwiają swoim funkcjonowaniem swoje dzieci na działanie różnych czynników, z którymi one spotykają się w późniejszym życiu, a których przyczyny nie potrafią odnaleźć czy zrozumieć. Z pomocą może przyjść praca nad traumą międzypokoleniową.
Trauma niewypowiedziana
Charakterystyczne dla przeżycia traumy są zmiany w aktywności półkul mózgowych. Część odpowiedzialna za mowę jest nieaktywna, jakby wyłączona. Okazuje się, że słowa „o tym się nie da opowiedzieć”, możemy traktować bardzo dosłownie. Człowiek, który przeżył traumatyczne doświadczenia często nie znajduje słów, by je opisać. Jest w ciągłym konflikcie między chęcią opowiedzenia, wyrzucenia tego z siebie i niemożnością, by to zrobić. Jego półkule mózgowe nie współpracują ze sobą na tyle, by móc to zrobić.
Jednym z objawów charakterystycznych dla zespołu stresu pourazowego (PTSD) jest także unikanie wszystkiego, co przypomina traumatyczne wydarzenie. Zranieni nie chcą wracać do miejsc lub osób, które mogłyby im przypomnieć o tym, co się stało. Zdarzenia traumatyczne często dotyczą sytuacji, w których doszło do przekroczenia norm etycznych czy moralnych ( np. gwałt, molestowanie, zabójstwo, przemoc). Dlatego też członkowie rodziny, w której taka sytuacja miała miejsce, wstydzą się o tym mówić. Trauma pozostaje wtedy tematem tabu.
W przeżyciu traumatycznym bardzo silna jest pamięć emocji, którą przechowujemy przez lata w naszym mózgu, odtwarzamy i – jak się okazuje – przekazujemy następnym pokoleniom. Jednak osoby w następnych pokoleniach, które nie znają tych aspektów historii rodziny, nie potrafią sobie wytłumaczyć swoich lęków i niezrozumiałych zachowań. Trauma dziedziczona została dobrze zbadana i udokumentowana w latach powojennych wśród ofiar Holocaustu i ich potomków.
Trauma narodowa
Podczas II wojny światowej Polska straciła około 17 procent obywateli, co stanowi najwyższy odsetek spośród wszystkich krajów dotkniętych wojną. Ilość doświadczeń wojennych spełniających kryteria traumatycznych (gwałty, zabójstwa, rozboje, znęcanie) prawdopodobnie była w Polsce większa, niż w innych europejskich krajach. Ponadto, po zakończeniu wojny, doświadczyliśmy kolejnego reżimu, który zabraniał mówić o tym, co się stało. Jest bardzo prawdopodobne, że w wielu naszych rodzinach, nasi dziadkowie byli powszechne wystawieni na czynniki mogące być przyczyną PTSD. Dodatkowo, nikt nie mógł o tym mówić, poziom uznania społecznego traumy jest niski, a co za tym idzie, może nas kształtować, w sposób, z którego nie zdajemy sobie sprawy.
„Poziom PTSD (zespół stresu pourazowego) wśród Polaków, którzy przeżyli II wojnę światową, to 32,3 proc., podczas gdy w krajach Europy Zachodniej wynosił on od 1,9 proc. do 10,8 proc.”
wg badań Mai Lis-Turlejskiej
W latach 60. i 70. dzieci ocalałych z Holocaustu migrantów do Kanady i USA wchodziły w dorosłość i podejmowały się odpowiedzi na trudne, dotyczące zagłady pytania. To właśnie wtedy pojęcia takie, jak międzypokoleniowa pamięć wojny i trauma dziedziczona wzbudziły zainteresowanie zachodniej nauki i kultury popularnej. W Polsce był to czas, kiedy nie można było „o tym” mówić.
Warto wspomnieć, że jedną z kategorii objawów PTSD są negatywne zmiany dotyczące myślenia i nastroju. Oprócz epigenetyki i zmian w układzie nerwowym i genach, nasi przodkowie mogli przekazać nam także swoje postawy i przekonania. Także przekonania, które zostały zmienione doświadczeniami wojennymi i utrwalone kolejnym reżimem. Negatywne przekonania na temat siebie, innych ludzi i świata – postrzeganie siebie jako ofiary, kogoś słabego i gorszego, a innych jako niebezpiecznych, podejrzanych i niegodnych zaufania. Brzmi znajomo? Myślę, że to myślenie bliskie wielu Polakom. Podobnie mogą utrzymywać się stany emocjonalne. Na przykład strach, gniew, poczucie winy lub wstydu oraz skłonność do obwiniania siebie i innych.
Jak dobrze znasz historię swojej rodziny?
Kiedy przyjeżdżamy z wakacji w krajach Europy Zachodniej lub Południowej wzdychamy, że tam ludzie żyją lżej, są weselsi i bardziej otwarci. A u nas jakoś smutno i w ciągłym zamartwianiu się lub gniewie. Takie myślenie jest Ci znajome?
Czy Twoje lęki, przekonania są dla Ciebie zrozumiałe? Czy służą Tobie i Twojej rodzinie?
Chciałabym, żebyśmy oprócz składania kwiatów i stawiania pomników, mówili więcej o przeżyciach. Może to ostatni czas, kiedy możesz wysłuchać historii swoich rodziców lub dziadków?